Przed kolejnym spotkaniem z niedawno poznanym Panem Małgosia miała mieszane uczucia. Z jednej strony czuła się pewniej bo już go znała, wiedziala, że nie zrobi jej krzywdy, a z drugiej nie do końca wiedziała co się wydarzy. Zdawała sobie sprawę, że tym razem czeka ją lanie pasem, ale jak to będzie wyglądać i jak się potoczy pozostawało dla niej pod znakiem zapytania. Odczuwała i strach i ekscytację. Jedno potęgowało drugie, co sprawiło, że i tym razem dotarła szybko na miejsce.
Kiedy wchodziła czuła jak mocno bije jej serce i już na wstępie było jej gorąco. Lanie miała dostać oczywiście nie bez powodu; niestety zanichała obietnicy o utrzymywaniu porządku, a kara drugi raz za to samo musi być o wiele bardziej surowa... Małgosia zdawała sobie z tego sprawę doskonale. Dodatkowo w grę wchodziło jeszcze klika drobnych przewinień, z którymi też nie czuła się dobrze, ale tak naprawdę były niczym przy niedotrzymanej obietnicy.
Przywitała się z Panem, ściągnęła kurtkę i buty. Tym razem nie wydawał się taki sympatyczny jak poparzednio, przywitał się chłodno, wydawało się, że jest zły... Zaprosił ją do pokoju. Serce biło jej już tak mocno i szybko, iż miała wrażenie, że i on to słyszy. Rozgladneła się dyskretnie i nie zauważyła nigdzie pasa. "Pewnie go dopioero wyciągnie z jakiejs szafki" pomyślała. Nie wiedziała czy ma usiąść czy nie, więc stała i czekała co jej każe.
Wszedł chwilę po niej i od razu kazał jej ściągnąć spodnie i majtki, po czym oprzeć się rękami o lóżko. Małgosia zrobiła to posłusznie. Nie wstydziła się, ale za to ogarnął ją strach tego co wydarzy się za chwilę. Było to trochę dziwne bo nigdy przed laniem się nie bała, zawsze odczuwała ekscytację a nie strach. Może było to spowodowane tym, że teraz dostaje za coś realnego... sama nie wiedziła i nie miała czasu żeby zastanawiac się nad tym w tym momencie. Usłyszła brzęk spzączki od pasa i kątem oka zobaczyła jak Pan rozpina i wyciąga go ze szlufek spodni. "No tak miał go w spodniach, ale ja jestem głupia" pomyślała i w tym momencie usłyszała pytanie czy wie za co dostanie lanie. Trochę ją to zaskoczyło, ale odpowiedziała zgodnie z prawdą, że przede wszystkim za bałagan i za niedotrzymanie obietnicy, po czym wymieniła jeszcze kilka innych drobnych przewinień. Pan podkreślił, że tym razem kara będzie bardziej dotkliwa i zapytała czy Małgosia na pewno zadje sobie z tego sprawę. Potwierdziła i wiedziała, że już za chwilę dowie się co to znaczy "bardziej surowa i dotkliwa kara".
Widziała jak Pan składa dokładnie pas. Pouczył ją aby stała grzecznie i nie wierciła się. Przytaknęła i poczuła pierwsze uderzenie. Było mocne, ale wiedziała, że na pewno może być jeszcze mocniejsze. Kolejne uderzenia spadały raz po raz, szybko i bezlitośnie. Ból stawał się coraz mniej znośny, ale Małgosia starała się grzecznie stać. Czuła jak piecze ją pupa a każde następne uderzenie potęguje to coraz bardziej i bardziej. Nie wytrzymała zaczęła kręcić się delikatnie. Nie był to najlepszy pomysł. Pan zaczął bić jeszcze mocniej, słychać było trzask szybkich uderzeń, a Małgosia walczyła ze sobą aby się nie ruszać. Niestety nie dała rady. Zaczęła się wiercić i uciekać przed pasem. Pan zareagował szybko. Przytrzymał ją jedną ręką a druga nie przestawał bić. Ból był już naprawdę nieznośny; piekący i coraz mocniejszy, pulsowanie czerwonej pupy było z kazdą sekunda silniejsze. Nie starała się już być grzeczną dziewczynką, która posłusznie zniesie lanie; wyrywała się jak tylko mogła, próbowała zasłonić pupę, chciała tylko żeby to lanie się już skończyło. Niestety nie było po jej myśli. Jej wierzganie na tyle przeszkadzało Panu, że przestał ją na chwilę bić i zażądał aby połozyła się na łóżku. Popatrzyła na niego błagalnym wzrokeim, ale nie wydawał się być skory do negocjacji, więc wykonała polecenie. Pomyślała, że jeśli dalej tak pójdzie to chyba się popłacze co nigdy dotąd jej się nie zdarzyło. Znowu zaczęła się seria szybkich i mocnych uderzeń. Małgosia z całych sił starała się nie kręcić. Przeszywał ją szczypiący ból, pociła się cała, było jej duszno. Pojękiwała coraz głośniej, zaciskała dłonie. Pan bił nadal nie zmieniając tempa i siły uderzeń. Wiedziała, że nic nie zyska próbami wyrywania się czy uciekania przed uderzeniami, mimo wszystko ból zmuszał ją do kręcenia się i może dlatego, że nie było zbyt mocne to nie pociągnęło za sobą żadnych konsekwencji. W pewnym momencie Pan zaczął bić wolniej, ale jeszcze mocniej. Małgosia jęknęła głośno i z każdą chwila była pewniejsza, że więcej nie wytrzyma. Po jeszcze kilku takich uderzeniach nie była już wstanie powstrzymać się od łez. Pojękiwała a łzy spływały jej po policzkach. Po chwili Pan przerwał i zapytał czy to aby na pewno wystarczy żeby nie popełniła drugi raz tego samego błędu. Przytaknęła pośpiesznie i poczuła jeszcze trzy mocne uderzenia. Pan pozwolił jej wstać i kazał iśc do kąta. Odetchnęła z ulgą, że to już koniec lania. Czuła pulsowanie i piecznie, ale bała się dotknąć pupy. W kącie zastanawiała się jak jest czerwona, a może raczej purpurowa i czy są duże ślady. Po pewnym czasie ochłonęła całkiem i czekała kiedy będzie mogła wyjść. Spodziewała się długiego pobuty w kącie, ale okazało się, że ni było tak źle. Kidy Pan pozwolił jej wyjść, chciała coś powiedzieć, ale uniemożliwił jej to przytulając ją do siebie. Wtuliła się, dopiero teraz naprawdę zachciało jej się płakać. Powstrzymała się jakoś. Ubrała się a pan znowu stał się symaptyczny, poczęstował herbatą i ciasteczkiem, nie wracał w ogóle do tematu lania.
Kiedy już zbierała się do wyjścia ponownie chciała coś powiedzieć, przeprosić, obiecać, że tym razem bardziej się postara, ale Pan zorientował się o co chodzi i pożegnał ją słowami " Nic już nie mów tylko zmykaj do domu". Uśmiechneła się i wyszła. Bardzo wyraźnie odczuwała ból, pieczenie i pulsowanie, wiedziała, że jeszcze długo będzie pamietac to lanie. Wracała do domu z uśmiechem. Jakby nie było, podobało jej się bardzo... :)
Cassy
Powrót na stronę głowną
Powrót do opowiadań
|