Nauka w Europie
Monique miała 19 lat i niezbyt udaną przygodę z Michigan
College. Jej matka zdecydowała, że jedynym sposobem na edukację córki będzie
szkoła w Europie. Monique nie była tym zachwycona, jak przystało na córkę
milionerki podróże nie robiły już na niej wrażenia. Wybór matki padł na
prywatną szkołę koło Lozanny w Szwajcarii. Adwokat rodziny polecił ją jako
niezastąpioną w kształceniu niesfornych dziewcząt. Plan został wcielony w życie bardzo szybko i bezpośrednio po
wakacjach Monique poleciała do Szwajcarii. Pierwszy kontakt z nową szkołą był
niezbyt sympatyczny. Mimo pięknego krajobrazu wokół sam budynek szkolny robił
ponure wrażenie. Było to szare gmaszysko przypominające nieco budowle klasztorne.
Monique powitał dyrektor szkoły Herr Schulz. Przedstawił on nowej uczennicy
reguły panujące w szkole. Regulamin był dość ostry. Po 22 wszyscy powinni
znajdować się w łóżkach, pobudka następowała o 6 rano. Zajęcia szkolne odbywały
się w sąsiednim budynku od godziny 7 do 14. Popołudnia wypełniały zajęcia
dodatkowe. Monique nie robiła sobie zbyt wiele ze słów dyrektora miała, bowiem
spore doświadczenie w łamaniu szkolnych reguł. Pieniądze matki oraz jej własna
uroda pozwalały naginać dowolnie nawet najostrzejsze reguły. Następnego dnia wstała o świcie i po śniadaniu udała się na
zajęcia. Klasa była nieliczna składała się, bowiem z zaledwie 12 uczennic.
Wszystkie były ubrane w krótkie granatowe spódniczki i białe koszule. Zajęcia
prowadzili natomiast sami mężczyźni. Zauważyła ze smutkiem, że najmłodszy z
nich liczył sobie prawie 40 lat. Pierwsze godziny minęły spokojnie. Kłopoty
przyszły dopiero podczas matematyki. Profesor Zigler nie był zadowolony z
umiejętności nowej uczennicy. Monique została zapisana na pozalekcyjne zajęcia.
Mając za sobą doświadczenia szkół amerykańskich postanowiła opuścić te zajęcia
przedkładając nad nie spacer po pobliskim miasteczku. Gdy powróciła o
dziewiątej do internatu czekał już na nią woźny. - Jest panienka proszona do dyrektora. Monique bez słowa udała się do gabinetu dyrektora. Zastała
tam dwóch mężczyzn, drugim był profesor Zigler. ·
Twoja matka ostrzegała nas, że będziesz
trudną uczennicą. Nie myśl jednak, że będziemy to tolerować. W naszej szkole
panuje dyscyplina i będziesz musiała się jej podporządkować. Monique
patrzyła na dyrektora drwiącym wzrokiem. Była przyzwyczajona do takich
“wykładów”. ·
Dziś dostaniesz pierwszą lekcję
panujących tu zasad – powiedział dyrektor – rozbieraj się – dodał. Monique nie
mogła uwierzyć własnym uszom. – Jak to rozbieraj się – wybąkała zaskoczona. ·
Zdejmuj spódnicę i majtki, zostaniesz
ukarana. Profesor
Zigler podszedł do rogu pokoju i wrócił niosąc w ręce bambusową rózgę. ·
Nie możecie tego zrobić, jestem
pełnoletnia. Z rogu pokoju
wyłonił się bezszelestnie prawie dwumetrowy mężczyzna w uniformie szofera.
Złapał ją za ręce i unieruchomił. Już po chwili leżała brzuchem na biurku
dyrektora. Werner trzymał ją za ręce nie mogła, więc się bronić, gdy profesor
Zigler podciągnął jej spódnicę i zerwał majtki. Jej pośladki drżały ze strachu.
Nigdy dotąd nie dostała lania, a co dopiero od obcych mężczyzn. ·
Otrzymasz 10 rózg jako karę za
niestawienie się na zajęcia. Potem zostaniesz zapoznana z regulaminem naszej
szkoły. Zaczynaj Hans. Na pośladki
Monique spadło pierwsze uderzenie. Nogi aż się pod nią ugięły, a z piersi
wydarł się stłumiony krzyk. Kolejne razy były coraz mocniejsze. Werner odliczał
uderzenia z ponurą regularnością. Po dziesiątym uderzenia ustały. Cały tyłek
Monique płonął żywym ogniem. ·
Lekcja pierwsza – po wymierzonej karze
stań prosto twarzą do nauczyciela i podziękuj. Monique
wykonała polecenie, choć jej – Dziękuje – było prawie niesłyszalne. ·
Pora na nasz regulamin. Wszystkie
wykroczenia karane są cieleśnie. Kara może być wymierzona publicznie przy całej
klasie. Karę może wymierzyć każdy z nauczycieli według swojego uznania. Karane
będą spóźnienia, odezwania bez pytania, nieodpowiedni strój lub brak postępów w
nauce. Jako kary może być stosowane: bicie rózgą, pasem, rzemieniem lub
pejczem. Kara nie powinna przekraczać 20 uderzeń. Monique
usilnie starała się podporządkować narzuconym jej regułą. Ból pośladków okazał
się dobrym nauczycielem. Jednak wieloletnie nawyki dały o sobie znać bardzo
szybko. Na języku angielskim okazało się, że nie ma odrobionych lekcji a na
chemii zamyśliła się tak bardzo, że nie usłyszała pytania skierowanego do niej.
Za brak pracy domowej wymierzono jej doraźnie 10 rózg. Profesor kazał jej
stanąć przy tablicy i ręce oprzeć o ścianę następnie zakasał jej spódnicę i na
oczach całej klasy wymierzył 10 razów. Nie wiedziała, co bolało ją bardziej,
pośladki czy uczucie poniżenia. Chemik kazał jej zostać po lekcjach i zaprosił
do swojego pokoju. Gdy weszła kazał jej rozebrać się do naga i uklęknąć na
krześle. ·
Widzę, że otrzymałaś już dzisiaj karę –
powiedział dotykając pręg na jej pośladkach – widać ciężko się uczysz. Jednak
muszę cię ukarać – to mówiąc wziął do ręki długi rzemień. Tym razem
uderzenia posypały się na nagie nogi oraz biodra. Podobnie
minął cały rok. Monique stała się dobrze wychowaną stateczną panną. Pilnie się
uczyła i punktualnie stawiała na wszystkie zajęcia. W ostatnim kwartale tylko
raz zasłużyła na karę. Wykroczenie było jednak bardzo poważne, bowiem obraziła
słownie nauczyciela od historii. Kara miała
zostać wymierzona w obecności całej szkoły. Monique została wyprowadzona na
szkolny dziedziniec gdzie kazano jej się rozebrać do naga. Dyrektor przedstawił
jej winę i wygłosił wyrok – 30 uderzeń pejczem. Werner
przywiązał ręce dziewczyny do stojącego na dziedzińcu pręgierza i wziął do ręki
skórzany pejcz. Bił z rozmyślną starannością. Celując tylko w pośladki. Po
piętnastym ciosie z ran popłynęła krew. Monique krzyczała głośno wykonując
konwulsyjne podrygi. Nauka nie
poszła w las i do końca szkoły Monique zachowywała się bez zarzutu. W dniu
zakończenia została poproszona do dyrektora. ·
Uznaliśmy, że dojrzałaś do opuszczenia
naszej szkoły. Czeka cię jeszcze tylko ceremoniał pożegnania. Zdejm ubranie. Monique
oduczyła się już dyskutowania. Bez słowa zrzuciła spódnicę i koszulkę. ·
Choć ze mną – powiedział dyrektor.
Poprowadził ją do sali gimnastycznej gdzie byli już pozostali nauczyciele. –
Stań pod ścianą – usłyszała. Bezwolnie podeszła do ściany. Nauczyciele
sformowali dwa rzędy w ręku każdego z nich pojawiła się rózga. Monique
ruszyła do przodu – uderzenia spadały na jej uda i pośladki. Z oczu kapały jej
łzy nie krzyczała jednak. Dyrektor czekał już na nią z rozgrzanym kawałkiem
żelaza w ręku – to już ostatnia próba – rzekł i przyłożył żelazo do jej
pośladka. Monique zemdlała. Gdy się ocknęła była już w domu matki. Jedynie
blizna na pośladku przypominała jej o zakładzie w dalekiej Szwajcarii. |