W Bibliotece Narodowej znajduje się rękopis pamiętnika Heleny Massalskiej, późniejszej Księżnej de Ugnę. Spisywała go jako pensjonariuszka paryskiego klasztoru dla dziewcząt,w którym znalazła się w 1772 roku. Młodziutka Polka z naiwności właściwej jej wiekowi w doskonały sposób oddaje w nim ówczesną bynajmniej nie religijną atmosferę panującą w tego typu XVIII - wiecznych przybytkach. Przytoczmy jedną? Z jej przygód: pewnego dnia starsza koleżanka, panna de Sivrak, zwabiła ją w zapadły kąt ogrodu, zdarła z niej ubranie, przytrzymała, Schwyciła pęk rózeg i okrutnie mnie wychłostała". Postawiona później przed obliczem przełożonej,nie potrafiła wytłumaczyć powodu tego niezwykłego zachowania, które jednak wcale nie dziwiło surowej i pobożnej pani deRochechouart i l zdziwić nie mogło, skoro...Ale po kolei. Klasztorna edukacja dziewcząt miała we Francji w XVIII wieku jak najgorszą opinię. Panienki opuszczające zakonne pensjonaty cieszyły się wśród libertynów sławą łatwych zdobyczy. Damy najbardziej osławione z powodu swego rozwiązłego trybu życia i perwersyjnych praktyk seksualnych miały za sobą z reguły długa edukację klasztorną, a czasem nawet próbę zakonnej profesji. Ciekawym przykładem jest kariera pani de Tencfn (1682 -1749), która w młodości złożyła śluby zakonne, ale po pięciu latach zrzuciła habit i uciekłszy do Paryża rozpoczęła życie arcyświatowe. Osławione były jej stosunki z księciem Filipem Orleańskim, na życzenie, którego organizowała głośne widowiska orgiastyczne w ogrodach Saint Cloud, wśród nich wyuzdane balety flagellantek. Dziewczęta - pensjonariuszki uchodziły w pojęciu swoich klasztornych wychowawczyń za zupełnie niewinne, nie mające prawie pojęcia o istocie zwykłych stosunków heteroseksualnych. Tymczasem rzecz miała się zgoła inaczej. Większośćz nich, bowiem prowadziła za plecami przełożonych intensywne życie seksualne, tyle tylko, że w nieco bardziej wyrafinowanych formach, mając w sobie do głębi zakorzenione skłonności perwersyjne. Niemal wszystkie dziewczęta przejawiały silne upodobania homoseksualne, wyrażające się we wzajemnym zainteresowaniuswoim ciałem i zabawach o wybitnie zaakcentowanym pierwiastku seksualnym. Przede wszystkim jednak szerzyły się w klasztornych pensjonatach upodobania i praktyki flagellacyjne, tj. wzajemnego biczowania. W pojęciu zakonnych nauczycielek naczelnym środkiem wychowawczym była rózga i dyscyplina. Środki testosowano chętnie i z upodobaniem. Dziewczęta chłostano często z błahego powodu, a wymiar kary cielesnej odbywał się najczęściej publicznie, w obecności koleżanek i celebrowany był w atmosferze bardzo specyficznej, upokarzającej jedne, podniecającej inne dziewczęta, przy daleko posuniętym obnażeniu delikwentki. Skutki takiego wychowania nie kazały na siebie długo czekać. Upodobania do chłosty stawały się ważnym elementem w psychice dziewcząt, awzajemne wymierzanie sobie kary ; - swoistą grą i zabawą o silnym podłożu erotycznym. Oto rozmowa dwóch pensjonariuszek zaczerpnięta z Obrazu obyczajów Crebillona(1707-1777): Przed dwoma laty zanim do nas przyszłaś, była tu nauczycielka,która stała się źródłem upodobań, jakie nabyłam. Była bardzo surowa i częstonas chłostała; odbywało się to zawsze publiczne, przed wszystkimi dziewczętami. Nie było dnia, żeby któraś jej nie podpadła. Oglądaliśmy u takiej pośladki, czasem bardzo zgrabne; potem widziało się w tej sytuacji inne, a wreszcie przychodził moment, że trzeba było pokazać własne. Stało się to w końcu tak zwyczajne, że przeszło w upodobanie u wszystkich dziewcząt. Szukają tylko okazji do podkasywania się i wzajemnego smagania... Była tu jedna, która przed rokiem wyszła za mąż; biłam ją ze trzydzieści razy, bo sama tego chciała; ciało jej tak przywykło, że stało się to dla niej zwykłą potrzebą; a kiedy waliłam ją mocno, krzyczała jeszcze, bo miała z tego powodu tylko więcejłaskotania i przyjemności..." Od wymierzania kary" łatwo było przejść do zabaw grupowych w charakterze orgii lesbijskich: altany klasztornychogrodów widziały wiele takich scen..
|